Nikt nie wie, czy te stwory istnieją naprawdę. Niektórzy twierdzą, że to tylko bajki dla dzieci, inni zarzekają się, że widzieli je na własne oczy. Oto zestawienie 8 stworów, które być może czają się gdzieś w mroku… Sprawdźcie w co wierzą na całym świecie! 11 niezwykłych zamków w Polsce. Tajemnice, zagadki i historyczne ciekawostki. Największa latryna Europy, klątwa konia, pamiątka po Koperniku - to tylko niektóre z niespodzianek, jakie Ponadczasowe Powieści Kolekcja. Dziwne losy Jane Eyre Tom 4 - Burda Media Polska Sp. z o.o., w empik.com: . Przeczytaj recenzję Ponadczasowe Powieści Kolekcja. Dziwne losy Jane Eyre Tom 4. Zamów towar z dostawą do domu! Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl Fabienne, Etiennette i Vivienne piękne córki Michała Wiśniewskiego Kandydatka na minister klimatu nie wie ile jest parków narodowych - WIDEO Napisany Przy Zdobyciu Arsenału Dnia 14 Czerwca 1848 W Berlinie (Polish) (as Author) Asnyk, Adam, 1838-1897. Pobudka: zbiorek poezji (Polish) (as Author) Brodziński, Kazimierz, 1791-1835. Wiesław sielanka krakowska w pięciu aktach (Polish) (as Author) Bruner, Ludwik, 1871-1913. Jeden miesiąc życia: utwory prozą (Polish) (as Author) Najdziwniejsze imiona w Polsce, czyli lista tych imion, które na pewno nie są popularne, a tym samym bardzo oryginalne. Fantazja rodziców, którzy wybierają imię dla swojego dziecka nie zna granic. Oczywiście wiele zależy od indywidualnych wyborów i preferencji, a także aktualnej mody. Później wszyscy składają sobie świąteczne życzenia i dzielą się opłatkiem. Ważne w naszej tradycji jest dodatkowe nakrycie. Jednak, jak mówi powiedzenie "co kraj, to obyczaj", w innych miejscach na świecie inaczej obchodzi się te wyjątkowe święta. A więc zróbmy krótki przegląd najdziwniejszych dla naszej kultury tradycji z DSo3NP9. Screen z gry "Where the Wild Things Are" Zachowanie to nie przypada do gustu jego mamie. W efekcie Maks zostaje ukarany - musi iść wcześniej spać, i to bez kolacji! Niezadowolony chłopiec udaje się do swojego pokoju i wskakuje do łóżka. Tam zaczyna marzyć i przenosi się do magicznej krainy, w której mieszkają dziwne stwory. Są to nieustraszone bestie kryjące się w gęstym lesie, duże, brzuchate, o ostrych pazurkach i grubym futrze. Wszystkie mają żółte oczy i słuchają się rozkazów swojego króla. Maks próbuje się z nimi zaprzyjaźnić, jednak po pewnym czasie odkrywa, że tęskni za domem. Czy uda mu się do niego powrócić? Na to pytanie odpowiada książka... Nie tylko książka zresztą, ale i film wyreżyserowany przez Spike’a Jonzie. Spike to jeden z najbardziej utalentowanych młodych filmowców, autor wielu teledysków najpopularniejszych gwiazd muzyki pop, a także twórca "Adaptacji", "Być jak John Malkovich" i... znanego z telewizji MTV "Jackassa". Jego "Where the Wild Things Are" (premiera w październiku) to film fabularny nakręcony w stylu znanym z polskiego “Przyjaciela wesołego diabła". Obok efektów specjalnych wygenerowanych na komputerze pojawiają się bowiem postacie paradujące w włochatych kostiumach. Amerykanie nazywają to powrotem do źródeł kina... Filmowi towarzyszyć będzie gra komputerowa bazująca na filmowych lokacjach oraz głosach oryginalnych aktorów. Od ponad roku pracuje nad nią firma Amaze Studios we współpracy ze studiem Warner Bros. Wiadomo już, że program przeznaczony będzie dla młodszych graczy i zostanie pozbawiony przemocy. Gracz wcieli się w postać Maksa i wyruszy do magicznej krainy zamieszkanej przez dzikie stwory. Tam spróbuje się z nimi zaprzyjaźnić, ale będzie wymagało to od niego wykonania wielu prostych zadań. Zbieranie przedmiotów, skakanie, rozwiązywanie prostych zagadek to tylko niektóre z pomysłów, na jakie zdecydowali się programiści. Screen z gry "Where the Wild Things Are" Sporo czasu twórcy "Where the Wild Things Are" poświęcili na przygotowanie oprawy graficznej. Okazuje się bowiem, że gra nie będzie klasyczną kreskówkową platformówką, w której roi się od kolorów. Stonowana, mroczna paleta kolorów i niepokojące projekty postaci upodobnią program do produkcji filmowych sprzed wielu lat. Wszystko po to, by nie przytłaczać młodego odbiorcy zbyt natarczywymi komunikatami wizualnymi oraz pobudzać jego wyobraźnię. Amerykańscy naukowcy twierdzą bowiem, że jedną z przyczyn ADHD może być oglądanie zbyt kolorowych, nasyconych akcją kreskówek przez małe dzieci. Film do Polski dotrze jesienią, w sklepach pojawi się też książka. Nie wiadomo tylko, czy polscy rodzice zdecydują się pójść z dziećmi do kina na film, który nie jest histerycznie śmieszny. "Gdzie mieszkają dziwne stwory" to kino w zupełnie innym stylu niż "Shrek", "Where the Wild Things Are" to zaś gra nieprzypominająca przygód "Pioruna" czy bohaterów "Epoki lodowcowej". I chociażby z tego powodu będzie jej trudniej o sukces. Baron von Stroheim Opactwo benedyktynów w Tyńcu jest klasztorem żywym, otwartym dla pielgrzymówi turystów. Można tu zatrzymać się i zafundować sobie dni skupienia, można wizytę potraktować jako przeżycie kulinarne... Uwaga! Materiał został zamieszczony w naszym portalu już ponad rok temu. A świat się zmienia… Niektóre informacje praktyczne mogą okazać się nieaktualne! Tyniec, kiedyś podstołeczne miasteczko, dziś dzielnica Krakowa, mieści najstarszy istniejący klasztor w Polsce. Gospodarują w nim zakonnicy znani z benedyktyńskiej pracowitości. Sprowadził ich tu Kazimierz Odnowiciel w 1044 roku. Klasztor benedyktynów w Tyńcu położony jest malowniczo na białej wapiennej skale na brzegu Wisły. Widziane stąd klasztorne zabudowania z fragmentami sprzed prawie tysiąca lat, uzasadniają nazwę miejsca, która pochodzi od celtyckiego słowa „tyn” – mur, ogrodzenie. Najfajniej przypłynąć tu spod Wawelu stateczkiem, oglądając od strony wody zamek królewski, wieże kościołów norbertanek na Salwatorze i kamedułów na Bielanach oraz Kopiec Kościuszki. Kościół Piotra i Pawła Centralnym miejscem benektyńskiego zespołu jest piękny kościół św. Piotra i Pawła. Z zewnątrz surowy wewnątrz zachwyca bogactwem barokowego wystroju. Ołtarz główny wykonany jest z czarnego marmuru. W centrum obraz pokazujący patronów świątyni jak oddają cześć Trójcy Świętej. Niezwykłej urody jest czarno-złota ambona w kształcie łodzi przemierzającej wzburzone fale, pośród których dostrzeżemy ryby i dziwne stwory morskie. XVII-wieczne stalle zdobi cykl obrazów przedstawiający życie św. Benedykta. Z kościoła można przejść do wirydarza, czyli na klasztorny dziedziniec, otoczony krużgankami. Potem warto zwiedzić znajdujące się w podziemiach muzeum i zobaczyć w nim stare rękopisy, znaleziska archeologiczne i dawne przedmioty liturgiczne. A w Benedyktyńskim Centrum Kultury Chronić Dobro warto aktualną wystawę sztuki a może nawet posłuchać koncertu. Nie muzeum a miejsce żywe Opactwo benedyktynów w Tyńcu jest klasztorem żywym, otwartym zarówno dla pielgrzymów jak i turystów. Można tu zatrzymać się na jakiś czas i zafundować sobie dni skupienia medytując i uczestnicząc w codziennym życiu mnichów. A można wizytę potraktować jako przeżycie kulinarne. Tynieccy benedyktyni słyną bowiem ze swych wyrobów: pieczywa, ciastek, konfitur, soków, miodów, leczniczych mieszanek ziół, ale też własnego wyrobu wina i piwa. Zapasy warto zrobić w klasztornym sklepiku. Sprzedaje się w nim nie tylko wysokiej jakości produkty spożywcze, ale też kosmetyki: mydła, szampony, balsamy. O Zbyszku i Danuśce… Nie należy opuszczać Tyńca zanim się nie posmakuje benedyktyńskich ciastek, lodów i ziółek w kawiarni położonej na tarasie z pięknym widokiem na przełom Wisły zwany Bramą Tyniecką oraz stepowy rezerwat przyrody Skołczanka. Tu, poniżej klasztoru w dawnych czasach znajdowała się naturalna przeprawa przez rzekę, prowadziła tędy droga z południa do Krakowa. Tu, w należącej do opactwa gospodzie Pod Lutym Turem Zbyszko z Bogdańca poznał Danuśkę, córkę Juranda ze Spychowa. I tak zaczęła się akcja „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza. Warto wiedzieć * Tyniec leży w odległości około 12 km na południowy zachód od centrum Krakowa. Dojazd autobusami nr 112 lub 162. * Rejs statkiem do Tyńca trwa 3,5-5 godz. zależnie od przewoźnika. Statki pływają z przystani pod Wawelem. * Do Tyńca prowadzi też wspaniała trasa rowerowa biegnąca wzdłuż Wisły. * Możliwe jest zwiedzanie indywidualne lub z przewodnikiem o pełnych godzinach. W weekendy kościół otwarty dla indywidualnych turystów ale nie ma zwiedzania z przewodnikiem. Poczytaj więcej o okolicy: Na wystawę wybitnego polskiego artysty, klasyka współczesności, składa się 200 prac Brzozowskiego, pochodzących z Muzeum Narodowego we Wrocławiu (Pawilon Czterech Kopuł jest jego oddziałem) i innych miast oraz kolekcji prywatnych, a ponadto około 50 innych twórców. – Przed 20 laty odbyła się retrospektywa Brzozowskiego, teraz zdecydowaliśmy się pokazać jego twórczość z innej perspektywy – mówi „ŻR" kuratorka Anna Chmielarz. W kontekście jego inspiracji, dzieł kolegów i przyjaciół oraz młodszych generacji artystów, z którymi łączy go podobny punkt widzenia. Są tu więc dzieła sztuki dawnej – Dürera i Holbeina, obok tańców śmierci i portretów trumiennych, a z drugiej strony prace Aliny Szapocznikow, Magdaleny Abakanowicz, Tadeusza Kantora, Jerzego Tchórzewskiego, Władysława Hasiora i Antoniego Rząsy, Izabelli Gustowskiej, i Aldony Mickiewicz, Piotra Janasa czy Jakuba Juliana Ziółkowskiego. A jednocześnie chronologiczny układ prac samego Brzozowskiego pozwala nam prześledzić ewolucje jego twórczości, zaczynając od rysunków dziecięcych, a kończąc na ostatnim obrazie. Niektóre z nich prezentowane są po raz pierwszy. Tadeusz Brzozowski (1918–1987) był twórcą wszechstronnym: malarzem, rysownikiem, scenografem, projektował tkaniny, zajmował się także pracami konserwatorskimi, o czym przypomina znakomicie odrestaurowana przez niego ikona. Studiował w krakowskiej ASP (dyplom w 1946 r.). Od lat 60. XX w. zaliczano go do europejskiej czołówki artystycznej. Należał do międzynarodowej grupy PHASES i wystawiał w wielu krajach. W 1959 i 1975 r. reprezentował Polskę na Biennale w Sao Paulo, a w 1962 na Biennale w Wenecji. Początkowo tworzył prace figuratywne inspirowane surrealizmem, a zarazem bliskie malarstwu materii. Około 1960 r. postacie na jego obrazach zaczęły podlegać coraz większej deformacji, na granicy abstrakcji. Wystawa „Tu strzyka, tam łupie, ale rży. A sumienie kąsa. Tadeusz Brzozowski – inspiracje, konteksty, ślady" czynna będzie do 29 lipca. Sady Klemensa to rodzinny park rozrywki i wypoczynku zlokalizowany pomiędzy Łodzią a Warszawą. Jednak na próżno szukać tutaj rollercoasterów, dynamicznych karuzel, głośnej muzyki, czy kolejek do atrakcji. Dla nas jest to bardziej miejsce odpoczynku, pełne atrakcji dla dzieci, a przy tym bardzo naturalne i spokojne. Jeśli interesuje Was jakie atrakcje czekają w Sadach Klemensa, to zapraszamy do lektury. Sady Klemensa to stosunkowo nowe miejsce na mapie atrakcji dla dzieci w Polsce. Otwarcie nastąpiło w 2017 roku, a nas dopiero pandemia zmotywowała do odkrycia tego miejsca, zlokalizowanego pomiędzy Łodzią a Warszawą. Park powstał w miejscu dawnych sadów jabłkowych i to właśnie jabłka będą towarzyszyć Wam podczas całej wizyty. Już na samym wejściu witają nas olbrzymie owoce spoczywające na gigantycznych skrzyniach, które stanowią bramę do parku. Po jej przejściu możemy poczęstować się ekologicznymi jabłkami ułożonymi w skrzyniach wzdłuż kładki, która prowadzi odwiedzających w kierunku pierwszych atrakcji. Co zatem nas czeka w Sadach Klemensa? Jest to miejsce, gdzie z jednej strony można odpocząć i zrelaksować się wśród zieleni, a z drugiej jest wiele atrakcji dla dzieci, rozproszonych po całym parku tak, aby odpoczynek dorosłych też był możliwy. Spacer po SadachDla kogo są Sady Klemensa?Cennik Sady KlemensaGodziny otwarciaLokalizacja i dojazd do Sadów KlemensaNasza opinia o Sadach Klemensa Spacer po Sadach Spacer to idealny sposób na odkrycie tego miejsca. Polecamy przejść się drewnianymi kładkami wokół całego obiektu, a nic Was nie ominie. Pierwsze co rzuca się w oczy, zaraz po wejściu, to duże dmuchańce, które stoją w centralnej części Sadów. I o ile rozumiemy, że dzieci uwielbiają skakać na tych dmuchanych atrakcjach, to jednak zabierają one klimat miejsca. Warto więc próbować je zignorować, albo zachęcić dzieci do przyjścia tutaj na sam koniec, bo Sady mają o wiele więcej ciekawszych atrakcji do zaoferowania ;) Wystarczy spojrzeć w prawo, a tam czeka kolejka ciągnięta przez ciągnik, którą maluchy bezpiecznie mogą ruszyć w podróż. Podróż jest spokojna i baaardzo wolna, więc nasza Oliwia dość szybko się znudziła, ale dla mniejszych dzieciaków przejażdżka jest w sam raz. >>> Polecamy również naszą książkę “52 atrakcje dla dzieci w Polsce”, wraz z eBookiem za jedyne 59,99zł 49,98 zł!. W książce znajdziesz 132 strony pełne inspiracji, opisów i praktycznych porad! Sama książka lub ebook tylko teraz za jedyne 39,99/29,99 zł. Idźmy więc dalej :) Wystarczy przejść kilka kroków i jesteśmy w tężni jodowo-solankowej, gdzie na rodziców czekają leżaki, a na dzieci duże klocki. Spacerując dalej wśród drzew trafiamy do kolejnych ciekawych atrakcji: brzozowego labiryntu, trampolin, małpiego gaju, toru przeszkód, chociaż trzeba przyznać, że największe zainteresowanie wzbudza metalowa, długa i szeroka zjeżdżalnia. My z niej nie skorzystaliśmy, bo jest dla większych dzieci, ale czytaliśmy opinie, że trzeba w tym miejscu bardzo uważać, bo metal bardzo się nagrzewa w słońcu. Świetną zabawą okazała się przejażdżka gokartami po dedykowanym torze. Dzieci mogą jeździć po krętym torze pełnym przeszkód, a przy tym spróbować pierwszy raz swoich sił za kierownicą. Jeśli nie straszne Wam zjawy, duchy i pajęczyny to zajrzyjcie do Strachowiska – jest to ogrodzony teren z wyznaczoną ścieżką, gdzie czekają na Was strachy na wróble, pająki, różne dziwne stwory, a wszystko to przy akompaniamencie melodii rodem z Rodziny Adamsów. Miejsce to jest dla dzieci od 7 roku życia (młodsze również mogą wejść, bo nikt wieku nie sprawdza, jest to więc bardziej rekomendacja wiekowa). Może zainteresują Ciebie opisy innych parków rozrywki w których byliśmy? Polecamy przede wszystkim: – Mandoria – Majaland Kownaty – Energylandia – Farma Iluzji – Magiczne Ogrody – Park Rozrywki Julinek – JuraPark Krasiejów Kierując się ze Strachowiska w stronę wyjścia czeka na Was tor przeszkód pełen kładek, mostków, lin, łańcuchów, na których trzeba wykazać się dobrym zmysłem równowagi. Oczywiście tuż obok jest kładka po której spokojnie można przejść i przejechać wózkiem, więc nie jesteście skazani na akrobacje. Ale to jeszcze nie koniec zabawy :) Tuż za rogiem czeka wzniesienie na którym można się bawić gigantycznymi, dmuchanymi owocami, a kawałek dalej jest park linowy. Do parku linowego koniecznie trzeba mieć buty sportowe, bo obsługa nie wpuści Was w sandałkach. Jest to oczywiście zrozumiałe, bo bezpieczeństwo przede wszystkim, a jednak szkoda, że takie informacje nie są zamieszczone przy wejściu do parku lub na stronie internetowej. Jeśli więc planujecie skorzystać z tej atrakcji to odpowiednio się przygotujcie. Na koniec zostawiliśmy sobie gigantyczną piaskownicę i mały park wodny z brodzikiem, w którym dzieci mogłyby bawić się bez końca. Piaskownica jest częściowo zakryta żaglami, a do tego jest mnóstwo zabawek i kranik z wodą dzięki któremu dzieci mogą bawić się małych budowniczych. Sugerujemy zabrać ze sobą ubrania na zmianę bo jest duża szansa (lub ryzyko), że maluchy wyjdą całe mokre i ubłocone (pamiętajcie, brudne dziecko to szczęśliwe dziecko ;) ). Jak mogliście przeczytać do tej pory, w Sadach Klemensa młodsi odwiedzający mają multum atrakcji, ale nie zapomniano również o dorosłych. Dla nich przygotowanych jest wiele miejsc z leżakami, hamakami, miejscami do relaksu, więc kiedy dzieci szaleją, rodzice odpoczywają :) Co ważne, nie brakuje tutaj również wymiaru edukacyjnego: krążąc po Sadach Klemensa dzieci uczą się o zwierzętach, roślinach i ochronie środowiska. Nie brakuje tablic informacyjnych o świecie przyrody i zwierzętach żyjących w okolicy. Na miejscu jest dostępna kawiarnia (przy gokartach) i restauracja tuż przy wyjściu, w której można zamówić obiad, coś słodkiego oraz napić się soku owocowego. Dla kogo są Sady Klemensa? Sady Klemensa to idealne miejsce dla rodzin z dziećmi. Maluszki do lat 2 najbardziej zajmie olbrzymia piaskownica oraz wodne atrakcje, a starsze będą miały mnóstwo radości na placach zabaw, dmuchańcach, parku linowym, trampolinach i tunelach. Cennik Sady Klemensa Bilety do Sadów Klemensa można kupić online, na stronie obiektu lub w kasie, przy wejściu. Cennik jest następujący: Bilet normalny – 29 zł Bilet ulgowy – 25 zł Dzieci do lat 2 wchodzą za złotówkę. Dostępne są również bilety rodzinne, i tak przykładowo, rodzina 2+1 płaci za wejście 75 złotych, a rodzina 2+2 płaci 95 złotych. Jeśli akurat macie urodziny to płacie za wejście tylko 1 złoty :) Godziny otwarcia Uwaga! Sady Klemensa otwierają się w sezonie 2021 w dniu Nie ma jeszcze podanych godzin otwarcia na najbliższy sezon, ale jak tylko się pojawią to zaktualizujemy wpis :) Lokalizacja i dojazd do Sadów Klemensa Adres: Baśniowe Sady Klemensa Podskarbice Szlacheckie 1 96-232 Regnów Strona internetowa: Dojazd: Baśniowe Sady Klemensa znajdują się w Podskarbicach Szlacheckich, niespełna 10 kilometrów na wschód od Rawy Mazowieckiej. Mimo, że jest to jeszcze województwo łódzkie, to dojazd z Warszawy samochodem powinien zająć mniej czasu (poniżej godziny) niż z Łodzi. Aby dojechać do Sadów Klemensa należy dotrzeć do Rawy Mazowieckiej, a następnie drogą nr 725 jechać w kierunku Białej Rawskiej. We wsi Kaleń należy skręcić w prawo, w kierunku Podskarbic Szlacheckich. Po niecałych 3 kilometrach po prawej stronie będzie polna droga którą dojedziecie do Sadów Klemensa. Na miejscu znajduje się duży, bezpłatny parking. Nasza opinia o Sadach Klemensa Baśniowe Sady Klemensa to pełne natury, drzew i spokoju ładnie zaaranżowane miejsce. Jest tutaj wiele przestrzeni do odpoczynku i relaksu, na odwiedzających czekają leżaki, hamaki, krzesła ze stołami, miejsca piknikowe. Z drugiej strony nie brakuje ciekawych atrakcji dla dzieci, począwszy od przejazdu kolejką, placów zabaw, toru przeszkód, a na Strachowisku czy parku linowym kończąc. Jednym słowem, mocno polecamy! :) — Szukasz innych inspiracji na podróże po Polsce? Polecamy również nasze inne wpisy: Nasze porady gdzie wyjechać na wakacje w Polsce? Atrakcje dla dzieci w Polsce Atrakcje dla dzieci na Mazowszu – 4 pomysły na rodzinny weekend Atrakcje dla dzieci w województwie łódzkim Mazury – co robić na Mazurach aktywnie i z dziećmi? Zatoka Bajka – pobyt jak w bajce czy do bajki daleko? Opublikowano: czw, 22 kwi 2021 15:01 Autor: | Zdjęcie: foto Rolnictwo Brak produkcji prosiąt w Polsce powoduje, że obecnie importujemy z Danii 6 mln 200 tys. sztuk prosiąt. Przywożone są również z Holandii, z Niemiec. W sumie - ponad 7 mln sztuk. Gdyby prosięta były produkowane w Polsce, powstałoby wiele miejsc pracy. - Jakoś jednak do tej pory nikt nie bierze naszych postulatów na poważnie. Również w Planie Strategicznym do Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2021 - 2027 nie są tego typu pomysły brane pod uwagę - stwierdza Aleksander Dargiewicz, prezes Krajowego Związku Pracodawców - Producentów Trzody Chlewnej Czy jest możliwa produkcja prosiąt w Polsce? Co musiałoby się stać, żebyśmy nie byli uzależnieni od Danii i nie tylko od niej? - zapytaliśmy o to Aleksandra Dargiewicza, prezesa Krajowego Związku Pracodawców - Producentów Trzody TAKŻE: Jaja z Polski w czołówce europejskiej [KLIK] Przede wszystkim musi powstać produkcja, która będzie konkurencyjna w stosunku do Duńczyków. Wiadomo, że Duńczycy produkują te prosięta w oparciu o duże fermy, gdzie stoi 2 tys., czasami więcej, macior. W związku z tym oni mogą sobie pozwolić na zatrudnienie najlepszych fachowców, koszty na jednostkę produkcji mają przy tym najmniejsze, mają dostęp do doskonałej genetyki, w związku z tym mogą być konkurencyjni na rynku. Jeżeli mielibyśmy konkurować, nowe fermy, które by powstawały, muszą mieć tę skalę przynajmniej 750 macior - pozwoli to na produkcję odpowiednich partii, wyrównanych partii, które znajdą nabywców na rynku. Myślę, że nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że produkcja tuczników w Polsce się zmieniła. Tuczniki już nie są produkowane w tych małych gospodarstwach, po kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt sztuk. W tej chwili standardem staje się tuczarnia po sztuk. Żeby ją zasiedlić, trzeba mieć odpowiednie źródło, a nikt, kto ma tuczarnię w tej skali, nie będzie chciał z kilku czy kilkunastu źródeł zasiedlać swojej tuczarni, bo to się wiąże z problemami zdrowotnymi tych zwierząt. Każde gospodarstwo ma inny status zdrowotny. Pomieszanie zwierząt z różnych źródeł w jednej tuczarni powoduje ogromne problemy zdrowotne. Dlatego rolnicy szukają prosiąt o wyrównanym statusie zdrowotnym i dużych partii, czego w Polsce praktycznie nie ma. Stąd ten import. Gdyby tego typu fermy powstawały w Polsce, myślę, że byłaby szansa na to, żeby odbudować produkcję prosiąt. To się wiąże również z barierami administracyjnymi - przewlekłymi postępowaniami dotyczącymi pozwoleń na budowę, niechęcią mieszkańców miast, którzy przenieśli się na wieś i chcą mieć zapewnione sielskie warunki. Bardziej interesuje ich wypoczynek. Nie życzą sobie produkcji zwierzęcej w sąsiedztwie, chociaż przecież wieś jest miejscem produkcji i trzeba się z tym liczyć, przenosząc się na wieś. Chcesz przeczytać cały artykuł? Wystarczy, że założysz konto lub zalogujesz sie na już istniejace

dziwne stwory w polsce